Skip to main content
 

Maciej
Zdziarski

Nauczyłem się fotografować po czterdziestce. Równie późno zafascynowały mnie ptaki. Kiedy złożyłem jedno i drugie w całość, poczułem, że odczytuję szyfr. Świat przemówił do mnie i wyposażył w urządzenie do dekryptażu. Przesłona, czas naświetlania, ISO, długa ogniskowa – z tego składa się enigma. A tajne znaki to skrzydła, dzioby, pazury, trajektorie lotów i miejsca, w których nagle pojawia się ptak.

Poznawałem głosy, zwyczaje, żerowiska i noclegowiska. Uczyłem się nazw gatunków, dostroiłem wewnętrzny zegar, by wstawać przed świtem i czekać na zmierzchy. Trenowałem wielogodzinne oczekiwanie w czatowni z okiem przystawionym do wizjera. Uczyłem się bezszelestnego poruszania. Przestawiłem słuch i wzrok, czyniąc z nich najczulszy sejsmograf.

Jakbym wypełniał swój los. Jakby od zawsze było wiadomo, że tak będzie.

ptakomalowanie

OBJAWIONE

Gdy widzę zieleń, wyobrażam sobie, że na scenę wchodzi bohater. Wypływający z szuwarów perkoz dwuczuby? Wodnik podczas wieczornego poszukiwania posiłku? Wypatrywany niecierpliwie derkacz? Gdziekolwiek jestem – nad Biebrzą, w Białowieży, na rozlewiskach Odry – oglądam przedstawienie i zapisuję sceny. Tworzę opowieść, układam kadr po kadrze. Daję świadectwo, że rzeczy niemożliwe dzieją się naprawdę.

dostroiłem wewnętrzny zegar
wstaję przed świtem
i czekam na zmierzchy

ptakomalowanie

OŚWIETLONE

Intensywność, z jaką odczuwam świat, ma kolor i kształt. I światło, coraz więcej światła. Rudzik, dzwoniec, strzyżyk, ohar, raniuszek, wąsatka – bawię się słowami i obrazami. Ćwiczę czystość widzenia. Wybieram parametry w aparacie. Najbardziej cieszy ciepło kolorów, w rytmie wschodów i zachodów słońca. Jak malarz zachwycam się plamami farb nakładanymi na płótno. Z wdzięcznością, że został mi dany wielki przywilej.

oglądam przedstawienie
zapisuję sceny
tworzę opowieść

ptakomalowanie

WYCHŁODZONE

Bieliki, które obserwuję nad Zalewem Szczecińskim, królują ponad błękitem wody i nieba. Kładę się nad brzegiem Bugu albo na Cyplu Rewskim, podglądam spacery migrujących ptaków siewkowych. W wizjerze niebieska przestrzeń, jak w mojej ulubionej piosence Adama Nowaka: „Ten błękit snów i pragnień niejeden z nas odnajdzie. A niechby zaszedł za daleko, pewnie zostanie tam”. Zostaję w miejscu, do którego dotarłem. Daleko.

zostaję w miejscu
do którego dotarłem –
niebieska przestrzeń

ptakomalowanie

ZAOGNIONE

To przydarza się w delcie Dunaju, w Las Palmas albo nad Narwią w Wiznie. Obok oczyszczalni ścieków w miasteczku Hel i w centrum Warszawy, jesienią, gdy żywopłoty na Chłodnej są gorące od kolorów. Ptaki w intensywnej oprawie, która niczego im nie odbiera, nie konkuruje z ich majestatem, tylko go dopełnia. Albo szczególny rodzaj szczęścia: dzięcioł zielonosiwy siada zaledwie na dwie sekundy, jakby mówił: „Zorientuj się!”.

gorąco od kolorów
szczególny rodzaj szczęścia:
„Zorientuj się!”

ptakomalowanie

WYGASZONE

Spokój, biel, czystość. Znika wszystko. Zostaje esencja. Pamiętam późne popołudnie, podróż samochodem przez Półwysep Helski, nagle dostrzegam w oddali czaplę siwą, samą na lodowej tafli. A jeszcze tak niedawno, wiosną, rybitwy rzeczne tańczyły między Myślą a Odrą. Patrzę prosto w oczy pelikana kędzierzawego w Grecji, nad jeziorem Kerkini. Wszędzie, gdziekolwiek jestem, świat może uprościć się nagle, w ćwierć sekundy.

znika wszystko
rybitwy rzeczne tańczą
przez ćwierć sekundy

ptakomalowanie

WSPÓŁDZIELONE

W Cedyni dostrzegłem kosa na dachu, pomyślałem: „On jest stąd”. W parku w Krakowie zięba na chwilę usiadła na ławce. Tysiące ptaków, które w środku wielkiego miasta są u siebie. Na cmentarzu w Laskach – niedaleko grobów poetów Jana Lechonia i Antoniego Słonimskiego – na krzyżu zatrzymał się rudzik. Zauważyłem go. Nacisnąłem spust migawki, zanim zdecydował się odlecieć.

w parku w Krakowie
zięba na chwilę
usiadła na ławce

ptakomalowanie

ZAGUBIONE

Moment, kiedy tracę ostrość widzenia, gdy coś dzieje się w zwolnionym tempie, na pograniczu jawy i snu. Radość z eksperymentów z dłuższym czasem naświetlania. Zabawy z wyobraźnią i z aparatem fotograficznym. Mrużę oczy, chciałbym namalować surrealistyczny obraz. Niepokojący, niejasny. Nieuchwytny. Ponad zabawą istnieje przekonanie, że kiedy widzę nieostro, widzę najprawdziwiej. W tym, co zagubione, jest odpowiedź.

mrużę oczy
w tym co zagubione
znajdę odpowiedź

 
 
ptakomalowanie

PRZEOCZONE

Fotografowanie ptaków to ćwiczenie cierpliwości i uważności. Przyjmowanie tego, co jest, i tęsknota za czymś więcej. Wysyłanie próśb, aby model pojawił się w upatrzonym miejscu – we właściwej scenografii, przy najlepszym świetle. Oto jestem gotowy i zapraszam. Dzięki technologii możliwa jest gra w świat bez ptaków i świat z ptakami. Jak w dawnej zabawie: znajdź jeden szczegół, który różni dwa obrazki.

 
 
 
 
 
 
autor
Fot. Andrzej Banaś